Kupiec chwilę milczy.
-Proszę, nie zabijaj mnie! To jeden z mieszkańców, robi koszyki wiklinowe i sprzedaje innym kupcom poza miastem! Templariusze kiedyś założyli z nim umowę! - Krzyknął kupiec.
-Nie muszę się domyślać jaka to umowa... - Powiedział Nichollo i zatopił ukryte ostrze w ciele kupca.
W Masjafie były dwie osoby które robiły koszyki wiklinowe. Nie było wyjścia, Nichollo musiał zabić oby dwie. Gdy znalazł się obok pierwszej z nich od razu rzucił ją o mur.
-Gadaj! GADAJ CZY TO TY UKRADŁEŚ FRAGMENT DLA TEMPLARIUSZY?! - Krzyknął na niego Nichollo.
-Nie, to nie ja! Przysięgam, jestem niewinny! Sultan Abul Ihaan to zrobił! Jest w swoim biurze... Błagam nie zabijaj mnie! - Powiedział mieszkaniec.
-Niestety... Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone. - Powiedział Nichollo i zabił mieszkańca.
Nie minęło kilka minut i Nichollo stał już pod domem Sultana.
-Nie będę się z nim cackał. Zdradził Zakon, za to jest tylko śmierć. - Rzekł Nichollo i uderzył z kopniaka w drzwi Ihaan'a.
Nikogo nie zastał w domu. Porozglądał się cały czas stojąc w drzwiach. Nikogo nie było. Nagle Nichollo poczuł ból i upadł na ziemię. To Sultan uderzył go czymś ciężkim i zaczął uciekać.